LEN, JEGO PRODUKCJA I KATEGORIE

Len i konopie to dwie rośliny, dające włókno nadające się do przemysłu tekstylnego, które mogą być spokojnie uprawiane na kontynencie europejskim. Żadnych tropików im do wzrostu nie potrzeba i rzeczywiście 85% całej produkcji lnu pochodzi z Europy. Jest to włókno celulozowe. Skupię się na włóknie lnianym, które jest bardziej dostępne dla nas – dziewiarek.

I dla pozyskania surowca w jak najdłuższych kawałkach – len się wyrywa z ziemi wraz z częścią korzeni. Na przełomie czerwca i lipca łodygę rośliny obiera się z liści (nie na całej długości), po czym się ją wyrywa, a następnie warstwami równo układa na ziemi dla maceracji (roszenia).

Metodę pozyskiwania lnu znam od pierwszych klas szkoły podstawowej, kiedy to wszystkie etapy były ukazane na szeregu ilustracji w podręczniku do polskiego (najprawdopodobiej była to klasa druga lub trzecia, kiedy umiejętność czytania stanowiła mniej więcej połowę sposobu przyswajania wiedzy i obrazki były jeszcze nieodzowne). No i taki obrazek utkwił mi w głowie. Widać nie była to wiedza wystarczająca, bo po to, co to jest maceracja, musiałam udać się do cioci Wikipedii, która wie wszystko. Samo słowo słyszałam, kojarzyło mi się z czymś wilgotnym, ale pewności nie miałam.

Więc dla rzetelności wpisu dodam za Wikipedią, że „maceracja to jedna z metod wydzielania  składników z materiału roślinnego (…) Polega na wyodrębnieniu wybranych składników z materiału (najczęściej świeżego lub suchego surowca roślinnego), poprzez moczenie go w rozpuszczalniku, najczęściej wodzie (….) celem tego procesu jest rozpuszczenie klejów roślinnych (pektyn) i oddzielenie włókna od zdrewniałej części łodygi”.

Chyba na tym poprzestanę, bo kolejne odnośniki zawiodły mnie w głębokie czeluście wiedzy, nam – dziewiarkom, przy wyborze włóczki w sklepie całkowicie niepotrzebnej!

Starczy nam wiedzieć, że jeśli przeprowadza się ten proces w sposób nautualny i chałupniczy, wspomagając się naturalnymi zmianami pogodowymi (deszcze i słońce) to obecne w terenie mikroorganizmy i bakterie zapewniają odpowiednią fermentację dla oddzielenia włokien od tych częsci zdrewniałych łodygi. Po takim pobycie na świeżym powietrzu daje się to zrobić całkiem łatwo. Otrzymane w ten sposób włókna tłucze się mechanicznie dla zmiękczenia i oddzielenia włokien dłuższych od tych krótszych. Nazywa się to międleniem. Dłuższe włokna się łączy, wyczesuje, rozprasowuje i  naciąga, a dopiero potem można z tego coś uprząść. Ekspert, którego dopytałam o sam proces przędzenia, w nadziei, że może sama postaram się o takie włókno i sobie uprzędę cokolwiek – wyjaśnił mi, że to wcale nie jest takie proste i że przędzie  się włókno jeszcze wilgotne…

Ot, nowinka…

Najdłuższe włókna lniane mają od 80 do 120 cm, przędzie się je wyłącznie na mokro i powstaje z nich przędza o najwyższej jakości.

Włokna krótkie są albo krótkie z natury – już w roślinie były krótkie – albo uległy rozdrobnieniu w procesie naciągania i czesania. Te najsłabsze gatunkowo używa się do produkcji przędzy niegatunkowej, albo w ogóle sznurków, lin i papieru.

Podział na rodzaje otrzymywanych z tej rośliny włókien zaskoczył mnie od razu tak teraz modnym słowem: paździerz. Dzisiaj używa sie go dla określenia czegoś przaśniego, obciachowego, a to tylko jest zdrewniała część suchej łodygi lnu (lub konopii) odpadająca od włókien w czasie międlenia i trzepania.

Potem, już w zależności od tego skąd len pochodzi i kto zajmuje się jego przetwórstwem, na banderolkach można spotkać się z następującymi skrótami, czy informacjami:

CELC Confederation Europeenne du Lin et du Chanvre

Europejska Konfederacja Lnu i Konopii, powstała w roku 1951 i jest  to jedyna taka organizacja rolniczo przemysłowa, co zajmuje się organizacją wszystkich etapów i procesów przetwórczych surowca – od wysiania roślinki, aż do uzyskania porządnej przędzy, gotowej do wykorzystania w tkalnictwie czy dziewiarstwie.

Zawiązana z tym platforma promocyjna  lnu europejskiego to CELC Master of Linen. Zajmuje sie marketingiem i promocją lnu na arenie miedzynarodowej. Skupiają się przede wszystkim na wartości, jaką niesie włókno pozyskiwane w najbardziej naturalny sposób i w sumie stosunkowo mało szkodzące środowisku.

Club Mater of Linen

Taką etykietką mogą się poszczycić zakłady przędzalnicze, tkalnie i zakładay dziewiarskie, skupione wokół CELC. To marka zbiorowa tych domów mody, które są w stanie zagwarantować, że wszystkie etapy procesu produkcyjnego odbywały się w Europie, są łatwo namierzalne i że nie można się przyczepić do etyki ich produkcji.

European Flax

To oznaczenie z kolei jest gwarancją dla włókna lnianego wykorzystywanego nie tylko w branży modowej, ale także sztuce, artykułach wyposażenia domu oraz w technice. Zaświadcza o pochodzeniu lnu, myśli technicznej, która za tym stoi oraz innowacyjności w zakresie produkcji.

Włókno lniane, które zostało uprzędzione (jest takie słowo?) na mokro charakteryzuje się połyskiem, jest gładkie, miłe w dotyku, cienkie i nadaje się do wyrobu tkanin o najwyższej jakości.

Z kolei  takie na sucho jest włóknem nieco niższej jakości, bo powstało z tych krótszych włókien, które zostały odrzucone w momencie wyczesywania. To włókno jest nieco grubsze, bardziej włochate, twardsze w dotyku i ma wygląd taki bardziej rustykalny.

Mieszanki

Wiadomo, że len się gniecie. Są tacy, co im to przeszkadza (mnie nie) i to dla nich technologowie tekstylni wymyślili różnoprocentowe mieszanki lnu z takimi włóknami jak bawełna, jedwab, wiskoza, wełna, poliester, nylon, czy akryl. Można i tak, dla mnie to profanacja, ale skoro istnieją takie wymogi odbiorców, to czemu nie?

To co? Chociaż troszeczkę podpowiedziałam, czego szukać i na jakich parametrach się skupić przy poszukiwaniu dobrego lnu?

Mam nadzieję, że tak.

I to by było na tyle z mojej strony na temat najpopularniejszych letnich przędz. Jeśli macie jakieś pytania, to oczywiście w miarę zasobów wiedzy chętnie odpowiem. Tak pod postem na fejsie dotyczącym bawełny jak i tym z jedwabiem, kilka pań dodatkowo podzieliło się swoimi odkryciami internetowymi na temat tych włókien. Tak że jeśli i na temat lnu wyszukacie jakieś ciekawostki, to bardzo serdecznie proszę o podzielenie się tym ze wszystkimi! Wiedzy naprawdę nigdy dosyć!

 

A od września zabiorę się za przędze jesienno zimowe.

Ewa Maria Pacini

Ewa Maria Pacini

Nazywam się Ewa Maria Pacini i jestem autorką wszystkich proponowanych tutaj dzianin. Moje dzianiny wykonuję z zamysłem etyki „less-waste” A czasem nawet „zero-waste”. Materiały do moich wyrobów pochodzą wyłącznie że strefy przemysłowej Prato i okolic.