


Wiosna nastała, szanowne panie! I co niejedna z nas dziewiarek myśli nad nową letnią bluzeczką. A na lato cóż może być fajniejszego, niż przewiewny topik wykonany z dobrej jakościowo włóczki bawełnianej? A może nawet jedwabnej…
Żeby ułatwić Wam wybór najlepszej przędzy, nadającej się do wykonania wymarzonej bluzeczki, podsuwam Wam ściągę. Dzisiaj będzie o rodzajach bawełny, a w kolejnym wpisie skupię się na rodzajach jedwabiu. Nie czarujmy się! Jest tego po kokardy, a dokonanie odpowiedniego wyboru, może zaważyć na późniejszym komforcie noszenia wykonanego ciuszka!
No. To do brzegu!
Co to jest bawełna i że pozyskuje się ją z rośliny, to wie chyba każda z Was. Jeśli wyrazicie zainteresowanie, to mogę zgłębić także i ten temat, bo roślinki też lubię. Dzisiaj jednakże chciałabym się zatrzymać na aspekcie technicznym włókna, a nie na jego botanicznym pochodzeniu.
Słowem wstępu powiem tylko, że jakość bawełny i jej prarmetry techniczne określa się przy pomocy dwóch rodzajów danych: długości pojedynczego włókienka, wyrażanej w milimetrach w powiązaniu z jego grubością – czy lepiej „cienkością” wyrażoną wyrażoną w mikronach oraz w dojrzałości (wszak to roślina!).
I tak jak pierwsze parametry określa się za pomocą rozmaitych instrumentów pomiarowych, tak akurat ten ostatni może być dokonany wyłącznie przez wprawne oko i dłoń eksperta!
Kilkanaście lat temu wprowadzono także kolejne kryterium. Ilość czegoś, co się nazywa „neps” na jeden gram surowca. I ten nep, czy neps, to są takie nupki, zagięcia, czy zapętlenia poszczególnych włókienek. I występują tak naturalnie, jako fizologiczno-morfologiczny stan włókien bawełnianych, jak i pochodzą od mechanicznych „uszkodzeń” nabytych w momencie zbiorów tak z rąk ludzkich jak i od maszyny, w momencie oddzielania tego puchatego fragmentu od kwiatu, lub całego kwiatostanu od rośliny.
Zagięcia te, czy jak kto woli, zapętlenia mogą pozostać widoczne, tak podczas produkcji przędzy, jak i w późniejszym procesie tkania, czy dziergania. Co najważniejsze, a rozmawiamy tu o wielkościach rzędu ułamków milimetrów, czy wręcz mikronów, charakterystyka ta nie jest wcale uważana za defekt włókna! Wręcz przeciwnie! Rozmaici fachowcy i eksperci w tej dziedzinie bardzo sobie to cenią!
No to jakie mają być najlepsze przędze na ten nasz wymarzony letni sweterek?
Przyzwyczaiłyśmy się do widoku czy zdjęć bawełny jako patyka, z którego pękniętego kwiatka „wybuchają” te takie białawe włókienka. I to one potem są zbierane i przerabiane na milutką bawełnianą przędzę, z której robimy sobie bluzeczkę. Ale czy wiedziałyście, że to białawe włókienko nie zawsze jest białawe?
To jest roślina, i jako produkt rolny, przybiera taką mniej więcej kolorystykę, jak podłoże z którego wyrasta. Uprawy bawełny znajdują się w rozmaitych regionach świata. I tak na przykład bawełna z Ameryki Północnej ma naturalne zabarwienie lekko żółte, a egipska rudawo brązowe.
W regionach Ameryki Południowej, gdzie tereny pod uprawę bawełny zostały odebrane plantatorom koki, przeprowadzane są nawet eksperymenty z wybarwianiem bawełny już na etapie wegetatywnym, dzięki czemu nie są już później potrzebne takie szkodliwe dla środowiska etapy produkcji, jak wybielanie i barwienie. Wiadomo, że otrzymana w ten sposób gama kolorystyczna jest ograniczona i trzyma się tonacji beży, brązów i zgniłych zieleni, ale akurat takie odcienie bawełny sama bym sobie wybrała, więc nic nie szkodzi!
Tę tematykę też chętnie zgłębię, ale na razie wrócę do technologii i rodzajów bawełny.
Długość poszczególnych włókienek bawełny waha się od jednego milimetra, aż do prawie pół centymetra, więc technologowie dzielą je na następujące grupy:
– włókno krótkie to jest takie które ma poniiżej 25 mm długości;
– włókno średnie, od 25 do 29 mm;
– włókno długie, czyli takie od 29 do 34 mm długości;
– oraz włókno najdluższe, takie od 34 do 48 mm, tak zwane ELS, jako akronim od Extra Long Staple Cotton.
A jakie są rodzaje przędzy bawełnianej? Już w nomenklaturze handlowej, nam – kupującym, chyba najbliższe.
Bawełna organiczna/bio
Przędza z roślin określonych tym mianem (ang. Organic cotton) to włókno, którego roślina macierzysta nie przeszła żadnych laboratoryjnych modyfi kacji genetycznych, została posadzona na plantacjach bio, nie tkniętych żadną chemią, tak w procesie wzrostu jak i podczas zabiegów ochrony przed szkodnikami.
Bawełna we włóknach
Oczyszczona , wyczesana bawełna, przygotowana do przędzenia. W wyglądzie przypomina takie gęste pasma przyżółkłej waty.
Cotton USA
Amerykańskie konsorcja uprawy bawełny promują tę odmianę jako jedyną pochodzącą z tak zwanego Cotton Belt…
…a ja myslałam, że to tylko taka sobie nazwa znanej marki, a tu proszę – wiedza i niespodzianka się kłania! Jest to przede wszystkim nazwa całego – nomen omen – pasma terenów w Stanach Zjednoczonych, na których uprawia się prawie wyłącznie bawełnę. W załączeniu mapka.
Bawełna opalana
W takim procesie produkcyjnym dochodzi do uszlachetniania włókien bawełny za pomocą obróbki termicznej, malutkim płomieniem. Mikroskopijne włoski włókien bawełny są opalane, dla uzyskania specyficznej gładkości i połysku. Po takim zabiegu kolory nieco ciemnieją.
Giza
To doskonałej jakości bawełna pochodząca z upraw w Egipcie, w delcie Nilu. Jej włókna są długie i są używane do wyrobu przędz o numerze metrycznym 1/135, czyli bardzo cienkich.
Filoscozia
To jedna z najbardziej szlachetnych odmian bawełny, najwyżeszj jakości. Włokno jest specjalnie wyczesywane, skręcane, opalane i na dodatek merceryzowane.
Jak już przy merceryzacji jestem, to od razu opowiem jak dokładnie przebiega ten proces. Przędza bawełniana zostaje zanurzona w kąpieli w roztworze sody kaustycznej, która to substancja sprawia, że włókna się bardziej zbijają, zacieśniają między sobą no i co najważniejsze tracą swoją naturalną włochatość, a przędza nabiera połysku.
Tak otrzymana przędza jest mocna, wytrzymała, nie zbiega się po praniu, a także nabiera lepszych właściwości pochałaniających wilgoć.
A wracając do Filoscozia to pomimo, iż w nazwie pojawia się coś podobego do nazwy Szkocja – taki proces produkcyjny został w całości opracowany we Włoszech w roku bodajże 1982 i promowany przez konsorcjum firm włoskich specjalizujących się w produkcji przędz bawełnianych.
Linters
Tą nazwą określa się najdrobniejsze włókienka rośliny bawełnianej, te takie, które otulają nasiona. Zbiera je się również, ale używa do wyrobu celulozy z której później wyrabia się włókna sztuczne, takie jak na przykład Bemberg.
Mako’
Napewno spotkałyście się z tym określeniem na niektórych banderolkach od kupnej włóczki. Mako’ to nazwa regionu w dolinie Nilu, gdzie uprawia się bawełnę o najdłuższych włóknach. I Mako’ uważa się za bawełnę najwyższej jakości.
Pima
To nazwa bawełny uprawianej w Peru i w Stanach Zjednoczonych. Jest to rodzaj bawełny z bardzo długiego włókna, bardzo podobnej do egipskiej. A śmieszna nazwa pochodzi od nazwiska czy imienia rodowitego Amerykanina,(Indios) który jako pierwszy postawił na uprawę tej odmiany.
Supima
A tak dokładniej to United States Pima. Amerykańskie konsorcja ze Stanów Zjednoczonych, które jeszcze bardziej postanowiły wyśrubować jakość produkowanej przez nich bawełny, założyły tę markę, a ich wyrób odznacza się jeszcze większą czystością i dodatkowymi walorami, od tej opisanej wyżej.
Sea Island
Z tą odmianą nie spotkałam się nigdy, ale przy okazji poszukiwania, jakie kraje produkują bawełnę, natrafiłam na informację, że tą nazwą sygnowana jest bawełna produkowana na Karaibach, w bardzo małych ilościach, a jej włóknao jest z tych najdłuższych.
Su-Vin
Także na tę nazwę natknęłam się jak wyżej. Jest to hybryda odmian Sujatra, produkowanej w Indiach i karaibskiej St. Vincent. Jest to bawełna o bardzo długim włóknie i jest uprawiana w Indiach.
Upland
Zdecydowana większość produkowanej na świecie bawełny nazywa się bawełną amerykańską, lub wlaśnie Upland, co po angielsku oznacza chyba wyżynę, ponieważ uprawa tej odmiany pochodzi właśnie z wyżyn w Stanach Zjednoczonych, a teraz uprawia się ją teraz na całym świecie.
I na koniec jeszcze jedna mikro ciekawostka. We Włoszech również uprawia sie bawełnę. Na Sycylii w malutkich ilościach i z wielkimi tajemniczymi trudnościami natury administracyjnej. Nie wiem w czym dzieło, ale pewnie i ten temat zgłębię…
No to jak? Ułatwiłam Wam wybór odpowiedniej włóczki na letnią bluzeczkę? Czy wręcz przeciwnie – zagmatwałam sprawę doszczętnie i teraz już całkiem nie wiecie, co wybrać?
Mogę mieć tylko nadzieję, że teraz Wasz wybór będzie bardziej świadomy.
A w kolejnym wpisie podzielę się z Wami wiedzą na temat jedwabnych niteczek!
Jak tekst się spodobał, to podajcie go dalej, niech kaganek oświaty dziewiarskiej zajrzy pod wszystkie strzechy!
Zdjęcia niestety z netu. Nigdy w życiu nie widziałam na żywo uprawy bawełny