To kolejne stwierdzenie, którym zajęli się swego czasu… Kto?… No przecież to oczywiste, że amerykańscy naukowcy!
Ale coś jest na rzeczy. Bo jak by na to nie patrzeć, nawet na tak zwany chłopski rozum: koncentrujesz się na jednej czynności, to nic, że powtarzalnej. A może nawet lepiej! Wszelkiego rodzaju mantry, modlitwy, kiwanie się w takt rytmicznej muzyki… To wszystko zahacza o medytację. Czyli co Ty właściwie robisz jak robisz na drutach? Medytujesz, kochana! Medytujesz!
Takie powatarzalne ruchy uspokajają, odstresowują, zajmują umysł czymś innym, niż codzienna bieżączka – cudne słowo, które kiedyś wyłowiłam z czeluści netu! Przyczyniają się do wydzielania hormonu szczęścia!
Dobra, ale powtarzalność powtarzalnością. Co takiego sprawia, że jest mi tak dobrze, kiedy zasiadam z drutami?
1. Liczenie. Musisz się skupić na liczeniu. Wszystkiego. Ocenić ilość włóczki potrzebnej do wykonania sweterka. 10 motków po 50 gram wystarczy, czy na wsiaki słuczaj wziąć więcej? Czyli od razu masz też umiejętność przewidywania.
Ale co jeszcze trzeba liczyć? Oczka. Tak te w pionie – długość sweterka, jak i te w poziomie – na szerokość.
A jeszcze jak we wzorze jest powtarzający się motyw, to też warto przyjrzeć mu sie matematycznie, by ładnie się ów wzór układał centralnie na sweterku a nie chował sie gdzieś po bokach czy rozjeżdżał w różne dziwne strony.
Trzeba też rozliczyć oczka, żeby sweterek na Ciebie pasował. Tego nauczę Cię w kolejnych wpisach, bo nie jest to temat, który można zamknąć w jednym tekście na A4.
Medycyna, ta taka klasyczna, też potwierdza, że robienie na drutach potrafi…
2. Zmniejszyć ciśnienie tętnicze. Nie wiem nic na ten temat. Ja mam ciśnienie normie, więc niczego nie potrzebuję zmniejszać.
3. Podobno też wzmacnia system odpornościowy naszego organizmu. Ciekawe w jaki sposób? Tę wiadomość warto by było nieco zgłębić. Bo mnie to zaciekawiło.
4. Bo już to, że wspomaga rehabilitację chorych na reumatyzm to już prędzej łyknę. Szczególnie reumatyzm usadowiony w dłoniach.
A jakie jeszcze są zalety pracy na drutach czy szydełku?
5. Wyrobisz sobie cierpliwość. Niezaprzeczalnie. A przynajmniej spróbujesz. Bo znam takie osoby, co rzuciły robótką w kąt tuż po pierwszych niepowodzeniach. Fajniusi sweterek wypatrzony w jakimś czasopiśmie, albo u ulubionej aktorki w telewizji, może być dużą motywacją do nauki. Ale są też osoby, które owszem są cierpliwe, ale akurat nie do robótek, wobec czego zlecą wykonanie upatrzonego sweterka osobie z większą cierpliwością w tym zakresie. Ale tu trzeba zapłacić… O płaceniu też kiedyś wspomnę.
6. Samozaparcie. To kolejna z cech, której nabędziesz przy pracy na drutach czy szydełkiem. No bo weź… Zaczęłaś, przekonałaś się, że warto pokonać przeciwności losu i już-już zaczęło być widać pierwsze efekty… I co? Zarzucić dzieło dociągnięte do ¼ całości? Trochę słabo… Więc zaciśnij zęby i kontynuuj śmiało. Tyle się udało, a dalej jest coraz łatwiej i coraz przyjemniej!
7. Dyscyplina. Brzmi jak z najgorszego niemieckiego horroru dziewiętnastowiecznego, ale wypada w sobie wyrobić jakiąś regularność. Bo sweterek, zaczęty wczesną jesienią, warto było by skończyć na przykład w grudniu, na święta, a nie latem… No sama powiedz…
8. Kreatywność. Dobrze robi na zdrowie psychiczne, szczególnie tym osobom, których codzienna praca zawodowa jest albo nudna, monotonnna, albo zwyczjnie mało stymulująca. Od razu zobaczysz, że twoje życie nabierze rumieńców.
Możesz bowiem:
– wymyśleć coś od nowa
Albo
– odgapić coś wypatrzonego na wystawie sklepowej
W obu przypadkach należy:
– ocenić, czy dasz radę takie coś sama wykonać
– oszacować ilość i jakośc potrzebnych do wykonania materiałów i narzędzi
– przelecieć w pamięci swoje zasoby, które posiadasz w domu i jak brakuje Ci czegoś, to zdobyć (kupić, znaleźć, wymędzić od znajomej, co ma)
– zaplanować poszczególne etapy wykonania
– znaleźć czas na wykonanie
– zrobić już konkretną rozpiskę konkretnych czynności i rozliczenie wzoru
– w końcu zasiąść do dzieła
I sama powiedz, czy nie trzeba wyrobić sobie lub już mieć wystarczającej dozy właśnie tej kreatywności, żeby to wszystko ogarnąć??? No!
9. Pasja. To takie cudne uczucie, kiedy życie nie rozpieszcza, rzuca ci kłody pod nogi, obrzuca blotem i kopie pod tobą dołki, a Ty jesteś ponad to wszystko, bo twoja głowa jest cały czas zajęta wymyślaniem nowego modelu, umysł rozlicza oczka, a ambicja podsuwa obrazki związane z sukcesami dzięki tej pasji osiągniętymi.
No i wreszcie…
10. Samouwielbienie. W tej fajnej, pozytywnej wersji.
Wyobraź sobie, co się stanie kiedy już skończysz swój wymarzony sweterek. Co o sobie pomyślisz?
– Tak! To ja! Ja to zrobiłam! Dałam radę! Mimo wszystkich przeciwności losu i nagminnego braku czasu!
W takich sytuacjach to człowiek sam u siebie zaplusuje! Czyż nie?…
I jaka satysfakcja!
11. Aha. I jeszcze jedno, ale wcale nie najmniej ważne: owszem można sobie dziubać w domciu, pod kocykiem… Ale jest też jeszcze dodatkowy aspekt dziewiarstwa: ten społeczny. Osoby dziergające się spotykają osobiście, w mniejszych lub większych grupach. Uczestniczą w warsztatach, spotkaniach, seminariach. Na mediach społecznościowych tworzą się ogromne grupy osób z całego świata zjednoczonych robótką. Wymieniają się doświadczeniem, publikują swoje dziela, dzielą się wzorami i schematami.
Sama oceń – aż się chce w to bawić!
W kolejnym wpisie następne rozkminy na nasze ulubione tematy.
